Sztelak Marcin


Sól w oku


Kradniemy jabłka z przemarzniętych sadów,
chociaż pachną inaczej niż przed laty.
 
Ludzie bez twarzy wciąż czekają na prezenty,
chcę krzyczeć pięścią prosto w puste,
niepotrzebne gęby nocnych strachów.
 
Jednak siedzę cicho, przyciśnięty namiastkami,
z próżnego czerpiąc pewność: Mikołaj poległ
śmiercią bohatera. Albo tchórza – wszystko jedno.
 
A nienapisane frazy błądzą na wysokości
podłogi. Te potępienia szczelnie wypełniają
przestrzeń pomiędzy przedmiotami.
 
Przemarznięte jabłka smakują skwaśniałym winem.
Wypluwamy pestki w rękawy.
Na zapas.



https://truml.com


print