Sztelak Marcin


Eksplozje



Gwiazdy gaszone zbyt gwałtownym
wydmuchiwaniem dymu.
Z najtańszych papierosów, wręcz skrętów
z prasy codziennej.
 
I pożółkłe palce wciąż poszukujące
punktów zaczepienia galaktyk.
Paroksyzmy  kaszlu witają każdy
kolejny stempel kalendarza.
 
Nierówna symfonia rodzącego się dnia,
tylko nieco drażniąc nozdrza.
Chociaż na czubku języka zaczajony wyraz
gehenna – jednak do wybuchu uśmiech.
 
I nonszalancki krok nałogowca.



https://truml.com


print