Sztelak Marcin


Splin węzełkowy



ze zmęczonych ust wypadają
marne dowcipy
warte strzału w potylicę
znienacka – łups
 
po krzyku
albo odwrotnie – przeraźliwy wrzask
panikarzy oraz maminsynków
nieunikniony ból gardła
 
pozostało tylko bazgrolenie
na marginesach
sztuka użytkowa ale szkoda
długopisu
 
najczęściej czarnego
szczególnie w nocy nic nie widać
– tyle dobrego
 
chociaż też dyskusyjna sprawa
gdyby chciało się dyskutować
oczywiście po próżnicy
do tego napełnienia
 
Salomon i od nowa



https://truml.com


print