onomatopeja


o, szary kocie...


Czasem człowieka chwyta taka niemoc, bezsilny opad rąk i puszczają tamy trzymające na co dzień łzy pod powiekami.
Jest dobrze. A będzie, mam nadzieję, jeszcze lepiej, zwyczajnie czas taki na oddech. Na moment dla siebie i poużalania się nad swym małym nieszczęściem. Bo czy ja mam źle?
Wypłakuję dziś oczy zupełnie niepotrzebnie, ale to takie katharsis, jak czasem potrzeba wymienić olej w silniku to ludzie inne płyny
wymieniają.
Boli trochę, ale tak trzeba, żeby było lepiej. Tęsknię za byłym. Nie
wiem dlaczego znów mi się śni i mi burzy sny. Wydawało mi się, że wyleczyłam się z niego, ale być może z pierwszej miłości nie tak łatwo się wyplątać. Aż mnie świerzbią palce by napisać do niego i powiedzieć mu o tym, że tęsknię. Ale to by było żałosne,
niepotrzebne, złamałabym swoją dumę i niepotrzebnie rozgrzebywała coś, co być może miałoby szansę na reaktywację, a wiemy jak to się zwykle kończy. Źle. A tego nie chcę. Zwyczajnie brak mi opieki, troski takiej męskiej, wiesz o co chodzi. On mimo że był mało obecny potrafił zapewnić mi to. A szczególnie jak był obok. Dotyka mnie mocno brak tegoż gdy spotykam się z czymś przeciwnym. Byłam wczoraj na spacerze z takim jednym... Tak zwyczajnie na WOŚP i przejść się spotkaliśmy, potem
poszliśmy na kawę jeszcze. Wracałam z piekącymi oczami tak mi się łzy cisnęły spod powiek, ale trzymałam, do dziś sobie potrzymałam. Bo widzisz.. gdy się wie, zna smak tego dobrego, ciepłego, a dostaje się byle co... zresztą pewnie sama sobie jestem winna, przecież powiedziałam mu, że nic z tego, więc powinien przestać się starać. Tylko że pewne rzeczy wynikają z osobowości, pewnych nawyków. To nie tylko przepuszczanie w drzwiach, czy zapłacenie za kawę, choć i tego często brak.. Chcę kultury :( chcę ciepła :( mam dziś zdecydowany deficyt
czegokolwiek pozytywnego... A co odpowiada mi przeciętny facet? Bzyknij się, przejdzie Ci. Rozumiesz to? Czy to takie dla facetów proste? Seks i po kłopocie? Moje ciało nie jest w stanie się nawet podniecić w takim stanie. Zresztą to tylko odwrócenie kota ogonem. A to wciąż kot.
Nie potrafię dziś wykrzesać z siebie ognia. Szary dym... Ha.. nie
uwierzysz, ubrałam się dziś zupełnie przypadkowo na szaro, ale
dosłownie wszystko: szaroniebieskie spodnie, szarozielony pasek,
szarobiała bluzka, szaroróżowe buty mam w pracy, szare skarpetki, szaroturkusowe majtki, szaroróżowy stanik... Mój Ty świecie, sama nie wiem kiedy przyoblekłam się w tę szarość i tak mi ona we mnie widzisz spustoszenie zrobiła, dymem radość przykryła. No nic, czas na jakaś dobrą herbatę czy kawę.



https://truml.com


print