Aleksander Osiński


Powstanie styczniowe


Rzadko kiedy można tak dużo wiedzieć jak pod koniec 
grudnia, kiedy trwa zawieszenie broni i jej ciężar przenosi 
się na anielski włos. Ziemia odetchnęła po okopowych, 
chociaż rozorane bruzdy wciągają w ostrą wymianę 

zdań. Powstania z gołymi rękami długo jeszcze będą 
pokutować jak żałoba pod paznokciami. Obrazy ciągle 
niezatarte i płótna wśród uniesień potrafią rozbłysnąć. 
Będzie ciężko, ale nie ma się czego wstydzić. Wkrótce 

pokryjemy się białymi kwiatami, zanurzając w ich zapachu, 
odurzeni i odrętwiali. Późno, ale nie na tyle, żeby zawalić 
choćby jeden dzień, kiedy ulice wypełniają się wycofanymi 
z obiegu postaciami. Miedziana moneta bierze na siebie 

języki ludzi i aniołów.



https://truml.com


print