Bartłomiej Boruta


Biegłość


Doszedłem do biegłości
W sztuce tracenia czasu
Kunszt ten doskonalony
Przez całe moje życie
Pozwolił mi poszarpać
Monotonne linie czasu
I skruszyć je w dłoniach
W drażniący oczy pył
Dziesiątek i tuzinów sekund

Nietrudno zauważyć prawidłowośc

Im drobniej pokruszę czas
Tym łatwiej przelatuje
Między palcami

Lecz zanim opadnie
W otchłań przeszłości
Mija bezwstydnie długą
Jak blizna linię życia
Otwartą niby rana
Linię złamanego serca
Płynnie przemierza dolinę
Pomiędzy gładkim wzgórzem Wenus
A pomarszczonym pagórkiem Marsa

Lubię obserwować minuty
Ich płochliwą defiladę
Przed wyniosłą dyktaturą kciuka

Tak trwa bez końca
Codzienny przemarsz straceńców
Szarych zmęczonych minut
Niegodnych zaszczytu pamięci.



https://truml.com


print