Yaro


Przebudzenie


z gumą w ustach na wardze papieros
dymek na balkonie klimat
spójrz kochanie na las
atmosfera zielonej bliskości tak blisko
słowa nie oddadzą co w nas płonie 
po tym był kiedyś popiół
 
zapaliłem ognisko które  goreje 
 
najlepszy czas pochłonęła depresja 
lecz to historia 
pozbierałem klocki 
poukładałem cegły 
zbudowałem nowy świat
 
cieszę mordę na balkonie
cisza która uspokaja
nerwy zamknięte gdzieś głębiej
ciszę się każda chwilą i mam wiarę
 
głęboko uwierzyłem 
nie żyłem prawie martwy
jakby bym zniknął w świadomości własnego ego
 
bez poważnych decyzji w oczach pełnych strachu
bałem się wyjść na zewnątrz
lęk blokował czakrę serca 
w ciasnym pokoju płakałem bezsilny
 
aniołowie dobrzy towarzysze
śniłem o nich 
szeptałem modlitwę
pewnego dnia się przebudziłem świeży z jasną myślą 
 
zanurzyłem się w życie 
od początku z każda sekundą 
na drugim brzegu odnalazłem siebie
czułem że jestem potrzebny komuś
świat kciuki za mnie trzyma



https://truml.com


print