Yaro


przy kawie


samotność w środku boli bardziej niż ząb
cisza wypala w duszy pergaminowe sumienie
cienka nicią szyte dni z obrazem tego co przeminęło
drugi człowiek odszedł bez słowa 
smutny to świt bez perspektyw 
 usta otwierasz i rozmawiasz z kotem
 
tyle do powiedzenia
 ciebie nie ma 
brakuje mi dąsów wyrazu twarzy 
 
zmarszczek zliczyć nie mogę
bogaty z bagażem czasu
z tęsknotą w sercu przy oknie wlepiony
konam
wszystko podobne każdy dzień
 
nikt prócz listonosza czasem kominiarz 
zamieni słowa w nadzieję
ty masz swoje podziel się kromka dnia
przecież zrozumiem niechęć 
podejdź
kawa z tamtego roku nie wystygła
czekam
 miłość jak rzeka wysycha zawsze jesienią



https://truml.com


print