Magdalena S.


Nadzieja


 
Wstałem, młody i jasny
dokąd iść?
Sąsiadów ogrom, braci świst
niesie mnie ku zieleni gęstej
zieleni dojrzałej
owocnej koralami kobiecymi
oczami ciemnymi
ustami soczystymi
 
jak silny i bujny się stałem
pan drzewa
czerwonym brzaskiem całowany 
jutrzenką
lecz sen dziwnym mając
w śnie ptakiem się stając
wiosną zrodzony
 
dzień krwawo odchodzi
czerwienią nie kwiatu
a krwi gorzkiej 
koralów sięgnąć już nie zdołam
koralów opadniętych , w ziemię
stoczonych, ptakom rozdanych
 
ukochane snem były letnim
wiatr okrutny tak nęka
leć, leć na śmierć
ostania rozkoszy
zatracenia
 
starym się stałem,
ubogim w szczęście
lecz pozłacany cały
skoczyłem- o zgubo
ku światu zmarłych
przed śmiercią
i ptakiem się stałem
 
tu leżę zgubiony
pod domem
koralów już niepamiętny
by zbudził mnie znowu
promnień wiosenny
pana światów
co na nowo braćmi obsieje
dom wielki
i czerwień korali zbudzi
żon jedynych, utęsknionych
Swaróg wiosenny

 



https://truml.com


print