Aleksander Osiński


Barki w basenie węglowym (Gliwice)


Wiele można wywieźć z chwiejnej równowagi rzeki, 
pieniącej się przy brzegu basenu. Ciekawe jednak, ile razy 
jeszcze będziemy musieli topić robaka, żeby zrozumieć
– nie daje i nie bierze, choćby powtarzać uparcie 
tako rzecze, zanim zegnie się kolano, schyli głowa. 

Nawet nie chrzest, Krzysztofie, a tylko rozsądna forma, 
którą pielęgnujesz ślad suchej stopy, żeby zagrzebać 
w piasku - to miejsce, gdzie zaczyna się droga i z dymu 
osad ludzie budują kolejne piece. Gromadzą stosy 
chrustu na czarne podniebienia. 

Na pewno niejedno nas jeszcze czeka, ale po co się 
oszukiwać, kamień nie przemówi w obronie, wyżłobienia 
jedynie wypełni woda. To ofiara, nie warto jej jednak 
powierzać dobrych intencji, zdradzać dokąd trafi 

miedziany skarbczyk słów. Nie trzeba jednak żałować - 
i tak wypełni się źródło, ciśnienie wydobędzie na wierzch 
wszystko, co trzeba wiedzieć, żeby choćby teraz, 
bez zmrużenia oka, dochować sobie wiary.



https://truml.com


print