Marta M.


***


nie dla niej
usprawiedliwieniem były
zgrzyty podświadomych
żądzy
zaciśnięte pięści
do białej krwi

miała tylko walizkę
zresztą podarowaną przez
niego
i niepokój usnuty
z pokornie gromadzonych
łez

noc pachniała już
świtem

pusty peron
obłęd tym razem
nie igrał z
ogniem
zobaczyła jego dłonie
pobiegła do
światła

w walizce
różowe motyle
krzyczały



https://truml.com


print