Nesca


nie umiem pisać prozy cd8


Grudzień 2012
Moja babcia opowiedziała A. o historii z pampersem i poprosiła ją, aby o mnie zadbała. Zgodziła się bez zastanowienia. Ja bym nigdy nie miała śmiałości, obecnie także umiejętności komunikacyjnych. To było kilka dni temu. Pielęgniarka, zmieniając pościel nad ranem. Nadal nie rozumiem, dlaczego robią to o czwartej rano. Spojrzała tylko na moją pieluchę, która była już lekko zabrudzona, fuknęła coś i wyszła. Była w oczywisty sposób niezadowolona z faktu, że ja nie mogę samodzielnie wstać z łóżka, aby mi tę pościel zmieniła i będzie musiała mi pomóc. Kiedy wychodziła byłam przekonana, że idzie po świeża pieluchę. Nawet jeśli nie to chciałam po prostu iść spać. Po tych tabletkach mogłabym się w ogóle nie budzić. Nie wróciła. Mniej więcej pięć godzin później był obchód, już po zmianie personelu. Przyszła ta ruda franca, która się bardziej nadaje na tresera niż pielęgniarkę i znowu na siłę karmiła mnie śniadaniem. Akurat był twarożek. Od dziecka go nie cierpię. Pieluchę miałam okropnie zasikaną i ledwo mogłam w tym usiąść. Ponieważ nie mogę mówić próbowałam jej pokazać, ale na niewiele to się zdało. Było mi przykro. Później już przed samym obchodem przyszła pielęgniarka J. Do dziś byłam przekonana, że to oddziałowa. Nie będąc w stanie zawołać ani krzyknąć tylko się kręciłam na łóżku. Bardzo poniżająca sytuacja. Jedynie na mnie nakrzyczała, bo mam się nie rozkopywać. Zaraz będzie obchód i wszystkie łóżka muszą być ładne. A ja „nie dość, że się wiercę to jeszcze poplamiłam kołdrę twarożkiem.” Poszła. Później przyjechała babcia z ciocią, a ja leżałam tu taka cała zasikana i okropnie zawstydzona. Już na drugi dzień moja mama tonem głosu o nieznanym mi dotąd rejestrze powiedziała oddziałowej i ordynatorowi, że „jak się ta pani nie nadaje do pracy w szpitalu, to nie ma co jej na siłę zatrzymywać.” W tym wszystkim nie byłam ani trochę zła na pielęgniarki tylko wkurzona, że nie mogę sama o siebie zadbać ani nawet o tę pomoc poprosić. Od tamtego doktor często mówi, że już czas w ogóle zrezygnować z pieluch skoro cewnika nie mam już kilka dni. Pewnie ma rację, ale obawiam się, że wtedy już zupełnie będę pozostawiona sama sobie. No bo jak ja niby wstanę do tej toalety? To raptem kilka metrów, ale ja nawet 3 kroków sama nie zrobię. A. mi pomaga, zmienia pieluchy i karmi cierpliwie. Nawet kilka razy poprosiła aby mi zmiksowano zupę. Mieszankę później przelała do mojego kubeczka ze słomką. Sama miała niedawno operację kręgosłupa. Boję się, że przez to niańczenie mnie coś jej się stanie. Jutro mają przyjść jej córki. Młodsza jest w moim wieku, tej drugiej nie znam. Szczerze mówiąc ogromnie nie chcę, aby mnie taką oglądały. A. się cieszy na te odwiedziny. Jest bardzo wyluzowaną matką, bardziej w typie koleżanki. Imponuje mi to, jednak widziałam się już kilka razy w lustrze i wolałabym, aby młodsza nie zorientowała się, że ja to ja. Patrząc w odbicie sama czasem nie jestem pewna. Może chociaż do tego czasu zdejmą mi pampersa. Zawsze to o jeden wstydliwy gadżet mniej.

* nie wklejałam nic długo, bo akurat tego fragmentu nie chciałam sobie przypominać, ani głośno mówić, ale chronologia wymagała...



https://truml.com


print