Yaro


a kiedy się położę


rozbieram się z życia historii
ściągam spodnie koszulę
na krawędzi krzesła krawat jak zbrojni
idę w objęcia Morfeusza nic nie przeszkadza
dwie skarpetki czuć morzem
 
cicho cichaj jak głusza po z mroku
w serduchu nadzieje na lepsze
gorzej być nie może nikt nie pomoże 
jeśli sami o siebie nie zadbamy
 
a kiedy się położę ułożę wygodnie
przytulony do ukochanej masuję dłonie
usypiam nakarmiony bliskim ciepłem
oderwany od spraw przyziemnych 
 
zapatrzony w oczy żony śnię
dzieci w swoich gniazdkach 
czekam na świt długo go nie było tylko deszcz
kilka spraw na sercu żal kiedyś będzie nas brak



https://truml.com


print