Slawrys


sutenerzy z bożej łaski! ~ piąty rozdział


Śmierć nadziei omaszczona wiary ostatnimi tchnieniami jest słodka! 
 
 
i tak ciepło i tak słodko i tak na sercu 
cudownie i wzniośle patrzeć na wolność 
czekasz i liczysz na ostatnie słowa  
ona jako ten najpiękniejszy dzień przyjdzie.  
 
 
 
                Taka konfrontacja realiów walki o byt i hierarchie w stadzie jest  fenomenem 
na skale światową. Patrzysz w twarz ludzi i sam nie wiesz: co zrobić? jak to oceniać?
Najgorsze i najbardziej bolesne jest zderzenie z oficjalną propagandą: 
prawa człowieka! konstytucja! 
Nagle okazuje się, że sekt sprawiedliwość i bandytyzm urzędniczy i okradanie ludzi 
ma swój sens prawny i jest zgodny z tradycjami stada i przepisami. 
Patrzył  tak Sławek z rozpaczą w sercu co kilka dni to na twarz plebana to znów i innych 
i nie rozumiał ich ”sprawiedliwości”; aż po dzień gdy znalazł gdzieś symbol reprezentujący
ten system prawny: Temida! postać kobiety z zasłoniętymi oczami ... zrozumiał symbolikę:
nawet ona jako symbol nie może patrzeć na bezprawie i obłudę hierarchii stada, lepiej 
zasłonić oczy. 
     Tak! na to się nie da patrzeć, ale są tacy co muszą to przeżyć. Sławek jako tryb systemu
 trwał, żył, ale i próbował wyjść na przeciw marzeniom. Zarobione pieniądze nie tylko
pozwalały  by okradli go kacyki i zboczki-religijne w formie zadośćuczynienia za zasiłek;
pozwalały by sobie coś kupić. Wyrwał tak jedno popołudnie samotne i stanął w jedynym
sklepie jaki wtedy był dla niego ”świątynią” - sklep z sprzętem elektrycznym. Zakup prosty
o jakim marzył: lutownica, cyna i kalafonia. Kupił i dumnie siadł na rynku pępka świata,
poczuł się lepiej ... miał coś swojego. Ale samotność nie jest pisana w stadnych strukturach
społecznych ... i nie mogło być inaczej z nim. Gdy zobaczył kto do niego zbliża się, to go
zatkało z wrażenia. Już miał nadzieje że ma spokój od alfonsa, a tu on znowu! 
- cześć! ... śmiał się ... a co to sobie kupiłeś? oj ty naiwniaku; i po co ci to i tak nie stać cie
na warsztat i inwestowanie ... szydził ... narzędzia i takie zdolności się dziedziczy! a ty 
sieroto i tak będziesz kiedyś oskarżony, że wszystko co masz ukradłeś.
 
Kilkanaście lat później stał na przeciw ważnej dziennikarki. Szydziła: jesteś przestępcą, 
wszystko co masz jest kradzione, to ty wszystko organizujesz i ty robisz ... i słowa plebana 
gdy go pytał, po co im tyle lat knucia: po to! zobaczysz! ... i zobaczył nienawiść w jej oczach;
 i dowiedział się: to ty molestujesz dzieci, to ty handlujesz pornografią; to ty prześladujesz 
dewiantów i pedoli i pedofilki. Potem druga z innego TV; to samo ... to nie oni ciebie tylko 
ty ich prześladujesz od dziecka; tylko szydziła; po latach mieli nawet dowody na niego. 
Zeznania pedofilek, zboków, sutenerów i organizatorów porno biznesu.   
Nie miał szans, jedyne co rozumiał - kiedyś nastanie szczęśliwy dzień dla niego i 
uwolni się od tego parszywego społeczeństwa. Oni nie odpuszczają; jak i ten alfons 
uznawali tylko rywalizacje i walkę do końca do ostatniego tchu rywala by unicestwić 
i eksterminować.  Wtedy podszedł do niego bo bolała go odmowa i utrata zysku 
z handlu i usług. Chęć za wszelka cenę złamania wroga społecznego była czymś 
potężnym dla niego-alfonsa; było to - WYZWANIEM!.
       A on nawet nie miał gdzie uciec przed nim i tym systemem. Czytał książki
i już wiedział; nie ma znaczenia gdzie żyjesz, podziały społeczne są wszędzie takie same 
i dla takich jak on nie ma miejsca. Mógł tylko się zmierzyć z nimi i nie poddać od razu.
Ale pamiętał, albo przedawkuje albo się powiesi; obciążał ekonomicznie system a nie chciał 
odrabiać włodarzom i zbokom religijnym usługami seksualnymi ... nie było innej drogi. 
 
- cześć! ... odpowiedział powitaniem ... nie potrafisz zrozumieć co to: NIE; pogodziłem się
już z wyrokiem i tym co mnie czeka i nie ustąpię ... patrzył ostro na niego Sławek 
- spokojnie ... uśmiechnął się ... dzień jest piękny, warto coś choćby rozważyć; ok! nie chcesz
z starymi mendami z władzy się zabawiać; ale czasem u nas                                           torty się trafiają ... ironicznie się uśmiechnął 
- ba, faktycznie ... lekko się roześmiał, zdążył już odczuć że się im ktoś przygląda; kobieta
 około 20-stki; zadbana, elegancka, piękna - ale pełna pychy, kpiny, szyderstwa
- masz okazje się wykazać! wiesz co to "prawo sponsora"? ... niby spytał, ale zaraz
  odpowiedział ... sponsor płaci, sponsor wymaga; ty zabawiasz ją dziś, płacisz za wszystko,
  a ona ci się odwdzięcza. 
- nie stać mnie na takie; poczekam na jakieś normalne uczucie ... spojrzał na alfonsa ... trafi 
  się to się trafi; nie to nie, trudno! a z takimi nie zaczynam ... w tym czasie podeszła i ona do 
  nich 
- no popatrz! ... śmiejąc się mówił do niej ... nie rozumie, że jak dobrze mendzie na urzędzie 
   dogodzi to mu załatwi coś ekstra i będzie lżej wegetować! no i na takie jak ty też nie 
  chce się skusić ... śmiał się ... nie wie jakim szychom dobrze robisz i co możesz dzięki nim
 załatwić ... śmiał się już zdrowo
- nie bądź dzieciak, dorośnij! ... spojrzała łaskawie na niego
 -kiedy dorośniesz?! ... przedrzeźniał ją ironicznie, już miał powiedzieć że jest dużo starsza, 
potem pomyślał o wersji: o kilka lat starsza; ale wybrał opcje: ... no wiesz, nie mam szans
 z tobą się mierzyć w tej kwestii, urodziłaś się wcześniej ode mnie ... roześmiał się
- choć, zobaczysz coś ... roześmiała się i kiwnęła głową do alfonsa 
- racja, pokażemy ci coś ... wstali i on wstał
 
                 Szli nie na wschód,  ani na zachód (gdzie są ponoć  cywilizacje rozwijające się 
na świecie) a na południe. Na szczęście było to tylko kilkaset metrów i natknęli się:
- spójrz! ... roześmiał się szeroko boss ... tu urząd wojewódzki, tu komenda milicji
 a tu miejsce pracy takich co chcą awansować społecznie ... spojrzał ironicznie w oczy półsieroty 
- jak widzisz tylko oficjalna propaganda gani wszelkie procedery typu: 
prostytucja, hazard, narkotyki i używki ... dodała ona; śmiejąc się bagatelizowała lokalizacje
 najważniejszych obiektów cywilizacyjnych i użytku publicznego.
- oj tam! oj tam! ameryki to wy nie odkryli ... prychnął śmiechem Sławek ... przecież to wszyscy 
wiedzą, wszyscy z tego korzystają ale oficjalnie muszą krzyczeć że nie wolno ... śmiał się
 i przypominał sobie pociotki; im wszystko było wolno i byli bezkarni; karał ich 
system w ostateczności, a tak to mieli zawsze jakieś ’’kozły ofiarne”  by na pokaz ukarać 
- czyli rozumiesz że możemy cokolwiek załatwić, nawet po Warszochlewkę i jeszcze ważniejsze
 ośrodki władzy; to jest lokalny pępek świata, ale są ważniejsze pępki ... śmiali się oboje 
gdy mówił alfons 
- czyli uroki odkrywania ... śmiał się i on ... i tak mnie nie przekonacie 
- a Ameryki nie chciałbyś odkryć? ... roześmiała się ... o tym dziewczyny marzą, gdy się ustawisz 
i będziesz miał kontakty to będziesz mógł coś „załatwić” jakiejś i będzie ci wdzięczna ... patrzyła
 ironicznie na niego 
- Ameryka już dawno odkryta; choć patrząc na wasz system sponsoringu to nawet wypada
 zmienić podręczniki do historii, bo to nie tyle Krzysztof  Kolumb zrobił ... próbował zażartować z 
nich Sławek ... to wspólna ’kochanka’’ podróżnika i sponsora powinna być jako pierwsza podawana
 jako odkrywca; to ona wysłuchała Kolumba i załatwiła mu sponsora ... niestety żart nie trafił
 na podatny grunt 
- racja! ... alfons spojrzał na nią ... tak powinno być: pierwsze metresa, potem sponsor powinien być
 podawany, a na końcu dopiero ten co odwalał tylko robotę na koniec ... kiwał głową z podziwem
 alfons patrząc na Sławka    
- racja! ... ona też spojrzała na niego z podziwem ... ale jesteś fajny i potrafisz docenić starania innych ... aż jej się oczy zaświeciły   
- no to se odkryłem Amerykę! ... wyrwało się spontanicznie z młodzieńczej piersi; zszokowany  patrzył na nich Sławek; ale wbrew pozorom wyczuwał jej intencje i jego; szykowali jakieś szyderstwo z niego i to nie koniec dzisiejszego odkrywania świata.
 
              Od tej chwili był zdany na ich system i na to co bogaci potrafią. Oficjalnie 
był kryzys, bieda, ekonomiczny krach ... ale kacyki i plebani szastali pieniędzmi 
i mieli na egzekwowanie  „prawa sponsora“ i wszelkie przekręty; tego kryzys i braki ekonomiczne nie dotykały.  Szyderstwo to podstawa ich obyczajowości, tradycji 
i wyzwania w ramach rywalizacji ... to stado tym żyło i tym się żywiło. 
Zaczynało się od upokorzenia ekonomicznego:
zrób to; kup to; załatw to; co? nie stać cie! ... jeśli nie skutkowało .. to podnosili 
poprzeczkę i zaczynało się rywalizowanie o wszystko co możliwe. 
Jakie masz znajomości, kim są rodzice i co załatwią. Nie masz szans? tym lepiej 
dla nich, łatwiej wygrać rywalizacje.
Teraz wiedział że będzie rywalizacja trudniejsza i wyższy poziom szyderstw, 
prostytutki wyszydzały seksualnie ... im już nie chodziło o chwilowe upokorzenie, 
a psychiczne wyniszczenie i o eliminacje z życia na stałe.  
Ich szyderstwa to chwilowy ból, ale skutki rozłożone w czasie to praktycznie 
wdeptanie wszystkiego co wartościowe w syfiaste dno systemu. Totalna przegrana
wytypowanego do rywalizacji z nimi była pewna i z góry przesądzona. 
Kacyk wiedział co robi wystawiając go do rywalizacji. Zaczynał i resztę rozmieć, 
teraz to olewał i nie ruszało go to. 
Potrzebne było do skutecznego wyszydzenia ... nieudane małżeństwo, strata dzieci,
zdrowia. Tak! to prawda ... ich ustawiona rywalizacja i szydzenie nabiera mocy z czasem.
Sławek poznał dopiero to kilkanaście lat później; siedział już z trójką dzieci 
chyba ostatni raz ... ważna Pani z wyższych sfer patrzyła szyderczo w jego oczy i 
kpiła:
- no i co? myślisz że ona nie ma innego? ... nic tak nie bawiło i nie sprawiało im radości 
jak  wbicie czegoś ostrego w uczucia.
 
             Tak to bolało i niszczyło; szyderstwa prostytutek i dewiantek przygotowywały 
tylko grunt pod rozpacz i niemoc wobec takich chwil gdy szydziły kobiety z najwyżej
hierarchii. Patrzysz na swoje dzieci i nie możesz im nic zapewnić bo one muszą cie wyszydzić.
I zostaje na lata nie tamto wyśmiewania i złośliwości ... a spojrzenie tej kobiety.
Jej wzrok przypominał mu o niemocy i że jest nikim i  jak boli rozstanie z dziećmi.
Dopiero po latach rozumiał plebana i kacyków ... i to dlaczego go wystawili im do 
wyszydzenia. Z uczuć nic nie zostaje ... strzępy, zero nadziei, tylko rozpacz i żal! 
Nie bolał brak miłości i szyderstwa ... nawet była żona gdy szydziła: Ty sieroto! 
nie bolało. Pamiętał, doprowadzą do rozwodu i go oszukają ... nie dopuszczą 
do tego by miał dom, miłość - to nie dla biednych i sierot - to nie bolało! 
Bolała rozpacz za domem uczuciowym, za dziećmi i to upokorzenie odebrania nadziei.
To byli ludzie, ostatnia instancja zaufania i ostatnia nadzieja. 
A co dowiadywałeś się ... kolejny poziom wyszydzenia do przekroczenia przez nich 
a on miał to przetrwać ... i tylko brzmi w uszach: takich jak ty nie szkoda! i tak nie 
masz szans! 
I jej wzrok, gdy się przypadkiem widzieli; takie szydercze: no i co? nic nie możesz!
 
          Jedynie zderzenie na misji emigracyjnej z elitami sekt napawało humorem i sprawiało
że pusty śmiech i ich szydzenie z sierot nabierało choć trochę inny wymiar.
Taki dzień emigracyjny zaczął się prawie typowo
- co za przychlast! co za dupek! no co za  ....... tu wypada wstawić typową wiązankę
 inwektyw ale poprzestanę na kropkach .... witał tak dzień sąsiad Sławka, lokalny boss
vel burdel-dziadek-sponsor  
- cześć! aż miło powitać dzień, taki piękny ... witał się z nim Sławek, podał dłoń i próbował
wciągnąć w rozmowę by rozładować emocje i by się gość wygadał
- cześć! ... ucieszył się na jego widok; łączyła ich relacja czysto sąsiedzka, różnili się 
   wszystkim włącznie z profesja .... Tak! piękny dzień; daj spokój! ale mi zrobili; 
tak spartolić robotę! no tak zawalić! 
- spokojnie! ... próbował załagodzić ... może niech poprawi i jakoś się ułoży wszystko 
- tak! ... prychnął śmiechem ... POPRAWI? ... aż się sam boss roześmiał ... ten pajac
  tylko wszystko spieprzyć potrafi; tego co on zrobił nie da się poprawić ... złość i 
rozpacz przeradzały się w śmiech 
- boss wybacz! nie chciałem ... słysząc śmiech boss-a przyszedł winowajca i próbował 
  się wytłumaczyć; patrzył błagalnym wzrokiem na niego i słodził - naprawdę nie chciałem
żeby tak to wyszło; jakoś to załagodzę; poniosę koszta ... proponował łagodnym głosem 
- no! mi - reklamacje! no wiesz co to reputacja? ... wciąż śmiał się myśląc o poprawieniu tego
co się stało 
- szefie, ale ona sam chciała! "a teraz klapsa mi daj"; no to dałem ... opuścił wzrok winowajca
- tak! dałeś! ... roześmiał się ... ale jest i siniak po nim i "pasztet" chce zwrot kasy 
 
i w blasku słońca przez chwile; było nie tylko zgodnie z systemem; było ciepło i śmiesznie. 
 
I nie wiesz czy warto przetrwać piekło życia, gdy stajesz jako NIKT po latach; sierota; 
inwalida; ekonomiczne zero; rozwodnik; i zderzasz się z dniem z życia w ramach systemu. 
Dobrze że jest śmierć; może oni się będą śmiać i szydzić do śmierci z niego. 
On będzie się śmiał po śmierci i cieszył z lepszego świata! bez tego systemu.



https://truml.com


print