Ryszard Kowalski


Ja nie znam świata...


Ja nie znam świata od przyjemnej strony,
Ja nie znam świata, tego za parkanem.
Są okręty, są lotnie i balony,
złote plaże z palmami, słońcem zlane.
Są przyjęcia, festyny, potańcówki,
są spektakle, seanse w ciemnej sali...
Nie mogę zaspokoić wciąż głodówki...
Niestrawność mnie dopadła w wielkiej skali.
Że człowiek, to bydlątko spolegliwe,
powiedział jakiś aktor z ról serialu,
czasem możliwe, juz jest niemożliwe,
jak po szczęśliwym, maturalnym balu
powrót dzieciństwa, powrót do beztroski.
Marzeń jedynie to doniosła rola.
Mnie pozostały te poranne proszki,
jakaś do pióra, nieodparta wola.
Ja już nie oczekuję nazbyt wiele,
że ktoś tam, może, przeczyta wiersz skargi,
że w obolałym, schorowanym ciele,
są między chęcią a zdolnością targi.
Jedno pragnienie, chodzi mi po głowie,
które będzie urągać, wielkiej biedzie,
niech matka żyje wiecznie i ma zdrowie,
ona jedna w tym życiu, nie zawiedzie.



https://truml.com


print