Gino


Dwa Wieszaki


Bartusiu! - wołają przyjaciele
Piotrusiu! - woła jego rodzina
zabierając wówczas sznurów wiele,
gdy pogaduch wybija godzina,

już zaczną wiązać przy samej nodze,
śmiech, tulanki - pigułkami gwałtu,
Piotrka, Bartusia chłoną w przestrodze,
zamiast pozwolić im samokształtu.

I przyjaźń i więzy — usłabiają,
zniewalając ich, ich cele wyższe
karierę, naukę — odstawiają,
talent, nauka od więzów niższe

Chcę wolności! - Bartusie wołają
Pomocy! - przemawiają Piotrusie
przy czym obaj po książki sięgają,
chcą powyżej swe mózgi ślicznusie

stawić, aby silne zerwać więzy,
przyjaźnie zakopać w złotych pudłach.
Okazało się jednak, że pomiędzy
przyjaźniami na srebrzystych szczudłach

oraz wyższymi celami w chmurach,
chmurach z deszczu, za którymi Słońce
o tych ambicjach światłem w purpurach
woła, woła, nim nadejdą końce

— łańcuchy silne, okrystalone —

Stoi Piotr, stoją Bartki przy sobie,
ich łańcuchy piłą już zmęczone
złote, bo chłopców myśli na fobie
o straty ich więzów przełączone.

Przed nimi, wieszak jeden i drugi
Pierwszy - miłością, seksem, przyjaźnią
przeciążony, na drugim - szarugi,
za rzeźniami więzów, z doraźną

poświatą purpurową i wiedzą,
z którą umrzemy tak samo jako
na wieszaku pierwszym. Siedzą...
siedzą... Decyzję podejmą taką...

na pierwszym wieszaku się wieszają,
gdyż z tamtymi złotymi więzami
umrą tak jak na drugim. Wpraszając
przyjaźnie miast się ciążyć grzęzami.



https://truml.com


print