Nevly


tożsamość doby mierzę twoim ciepłem


do domu wracam nocami
jedyne one zasłaniają oczy
wymykają się szarości
pieszcząc łzy powyżej twoich ud
nieświadomy bilet w jedną stronę
kiedy kości rzucone zostały
precyzyjnie z widokiem na femme fatale
od nowa uczę się słuchać drzew
przechadzając się
po deskach własnego teatru
innym nurtem rozkładam papierowe liście

każda blizna zna swoją historię
nie boję się odkąd nie ma mnie na serio
na udrękę wieczne sza
a potem do domu wracam myślami
do domu do domu do domu
wśród czterech ścian dotykam nicości
ptaki lecą dalej parapet niesyty
a ja
do domu wciąż wracam w południe



https://truml.com


print