Yaro


dom


na oknach szron w domu chłód 
przeciąga marzenia senne
dobrze że obok dłoń ściskam 
pod pierzyną tylko jeszcze ciepło
 
mgły pokrywy staw i trzciny
napoczynam dzień od pieszczot czułych słów
po chwili dzieci biegają w piżamach 
anioły kochane pytań tysiące
głodne
pachną zapachem mleka 
serdelkowe dłonie ściskają pajdę
 
na stole rosół puszcza oczka
świeży chleb prosto z pieca 
babcia dogadza spać nie umie
w jej wieku noc to tylko kilka godzin
 
bezpieczny sny gdzie psy strzegą 
dziadek i jego wywody bo za Niemca
każdy rozważny krok nie ruszaj żmij 
syk jak szept nieszczera myśl
 
dom cichy dom w niepozornych chwilach
goni czas pojęcie względne
każdy ma swój czas jak skarb
kocham ten dom na skroni szron
 
na dachu gołębie jakże wdzięczne za ziarno i wodę
dom gdzie zgoda zbudowała uczucie 
łagodne spojrzenia mówią za siebie
szkoda że po nas 
za dzień za rok zostanie kurz na zdjęciach
bursztynowe szczęście
gdy w pamięci dzieci nie poumieramy



https://truml.com


print