Sztelak Marcin


Konstrukty



Nie ma już śladów, nawet ust
na lustrach. Zresztą te pęknięte
– siedem lat nieświadomości.
 
Zwanej też paktem z siłami
posądzanymi o znajomość piekła.
Bliską jak ciału koszula,
 
nieprasowana, w strzępach.
Coś w stylu stracha na wróble,
tyle że dookoła kruki i wrony.
 
Gotowe do rozdziobywania, z zapałem
godnym czynów bohaterskich.
Jednak na przeszkodzie stoi pięta,
 
obarczona końcówką ka.
W którą, oczywiście, goni się – bo inaczej
nie można. Albo brakuje chęci.
 
            * * *
Ka to dusza, lecz o sprawach
tak przebrzmiałych lepiej nie mówić.
Tym bardziej pisać.
 
Transcendencja.



https://truml.com


print