Zedka


z pamiętnika dziadka



Zastanawiam się w każdą rocznicę
Co my tu właściwie świętujemy
– Pozory pożółknięte jak fotografie skrywane przed mrozem
Wtedy marzenia spakować trzeba było w walizkę
Której nikt nie odbierze – w głowie
Tak się ucieszył „zwycięzca” że dostał banana
Pewnego dnia
Uczcił te chwilę rubinowym napojem z bąbelkami
Gdy szeregowy Stasio myślał, że nikt mi już nie każe
Zamknąć marzeń w ciasnym pudełku.
Jednak zostałem
Z wilczym biletem i z ich gardłem
Przekonani, że jednowymiarowe jest moje myślenie
podpierają swoje racje na kulawej nodze
Najedzą się do syta, napiją po nos, pozacierają brudne ręce
Rozejrzą się dokoła i dostrzegą
Że siedzą sami w ciasnej, letniej kuchence.



https://truml.com


print