Mirosław Ostrycharz


Biała baśń


W osypanych śnieżnym puchem
koleinach leśnych dróg
wznieca wiatr nagłym podmuchem
burze lśniących bielą smug.

Świt przejrzysty, wklęty w ciszę,
zatopiony w śnieżną jaśń,
blaskiem słońca w brzozach pisze
oszronioną, mroźną baśń.

Tak się dziwnie w oczach mieni
oszadziały, cichy las.
Pójdźmy w odmęt tej przestrzeni,
której dotąd brakło nas.

Niech nas mrozem wiatr owionie.
Nim zaginie po nas ślad,
razem z nami w snach utonie
zbłękitniały, śnieżny świat.

Zagubimy się w dąbrowie,
w białych słońcach, w siwych mgłach
i nikt o nas się nie dowie,
gdzieśmy byli, w jakich snach.

Zabłąkanych w mroźnych świtach,
wracających z białych głusz
w kruchych brzozach nas przywita
lśniący słońcem srebrny kurz.



https://truml.com


print