Kasiaballou vel Taki Tytoń


Krótki sen o abnegacji


A kiedy już się stanę i tobie stanie 
się drzemka; według słów przysięgi 
podzielimy ten karton na dobre 
a na złe pluć będziemy. Przed siebie 
 
patrząc w przyszłość 
z perspektywy chodnika 
lepiej widać. Zabiegane podeszwy 
 
przepędzimy jednym machnięciem 
splecionych dłoni. Beztroskę 
rozdzielimy tym na świecznikach 
ciemniej niż pod latarnią. Zaśniemy w kącie 
 
wolni od snów o kontach 
a lewe prawo mamony 
już nas nie skaże 
na prawe kostiumy i garnitury. 
 
Tak bogatych w nieposiadanie 
lis nie podejdzie a i wilk ominie 
i nie opuszczą dziury w kapeluszach 
pełne bożych krówek zwiastujących mannę. 
 
Dlatego nie nam obawiać się 
głodu i samotności też 
roześmiejemy buzię. 



https://truml.com


print