wiosna


obłędne zachody



 
zbyt mroczni zwichrzeni jak jesienne drzewa
w prześwitach samotni wychylamy głowy
wyłuskani z marzeń w gęstwinach zgubieni
zasuszone liście wśród głuchych kamieni
 
 
jak upadłe pąki wpół drogi donikąd
błądzimy jak ptaki na zbyt szarym niebie
wciąż szukamy sensu w bezsensownych drogach
w oddalonych miejscach i tak głodni siebie



https://truml.com


print