Miladora


somnambulizm


zimą niechętnie czas się wierszy
lubi uciekać w zmierzch bez słowa
albo co gorsze tworząc sterty
bezwolnych myśli równie mętnych
co szarość światła na podłogach
zimowy czas jest niełaskawy
dla mnie poezji i dla magii
 
za drzwiami wciąż nie te przypadki
daty tkwią w skórze jak paznokcie
kolejny świt to tylko pastisz
dni które kryje bury mastyks
wiszący ciężko poza oknem
zimowy czas to kres zabawy
dla mnie poezji i dla magii
 
w chłodzie bezruchu milczą drzewa
smętne gawrony spięte ciszą
na jednej nodze – pusta scheda 
zimowej pory niemy brewiarz
dopraszający się o litość
czas w którym muszę sobie radzić
sama – bez wierszy i bez magii



https://truml.com


print