Emma B.


piękno w kontekście


Siedzieli w słabo oświetlonej kawiarni, ale za to z widokiem na ulicę zapewnionym przez ogromne witryny czyste jak powietrze. Rozejrzała się dookoła. Mimo ogólnego biadolenie na mizerię teraźniejszości stać nas na luksus estetyki pomyślała, o szyby się dba, o wystroje kawiarni też, o piękno kelnerek również. O jakości kawy, którą zamówili można by pomilczeć, bo okazała się raczej pretekstem do pobytu niż smakowym doznaniem. Siedzieli trochę ze sobą, a trochę jakby chłonąc otoczenie. Nagle w kadrze witryny pojawiła się dziewczyna, przechodziło sporo atrakcyjnych, ale ta miała w sobie magnes gender. Wszyscy, dosłownie wszyscy zaczęli śledzić jej kroki z ukrytym życzeniem, aby szła wolniej, dała się oglądać dłużej i jeszcze lepiej, aby po prostu weszła tu i zaczęła czekać na kogoś, wtedy rozwinęłaby się jakaś opowieść, byłoby o czym spekulować, snuć domysły, życzyć źle lub dobrze, zazdrościć jej lub jemu.
W kawiarni zaczęło doświadczać się względności czasu. Zamarł, zawiesił się jakby i on zachwycił się urodą dziewczyny, jej krokiem ni to sportsmenki, ni to modelki, jej eleganckim strojem, rodem z okładki Elle. Dziewczyna docierała do drzwi kawiarni, na bis zawahała się przed nimi, zatrzymała na chwilę, wydawało się, że wejdzie. W tym momencie podbiegł do niej nieduży mężczyzna, ona lekko cofnęła się. Widać było jego wyraziste gesty. Mimika, słowa niesłyszalne przez grubą szybę nie robiły wrażenia miłosnych wyznań. Na twarzy dziewczyny pojawił się strach. Pożądanie kawiarni zmieniło się w fałszywe współczucie, urok modowego wybiegu odpłynął. Wszyscy zrzucili z siebie zainteresowanie w obawie przed zajęciem stanowiska. Odwrócili oczy w kierunku filiżanek, powrócili do przerwanych dialogów. Gdzie niegdzie snuła się jeszcze smuga nieuchwytnego zafascynowania urodą przechodzącej, ale tylko w okolicy singli, którzy nie musieli przed nikim tłumaczyć się ze swoich reakcji.
Zrobiło się  gwarniej, o ton głośniejsze rozmowy rekompensowały niedawną ciszę. Mało kto zauważył, że dziewczyna przeszła znowu przed oknami kawiarni i znowu zawróciła. W ręce trzymała ulotki, a nad głową różową parasolkę.



https://truml.com


print