Emma B.


prześladuje mnie pan Klata


Ostatnio w innym miejscu wirtualu popełniłam bardzo krytyczną recenzję sztuk obejrzanych przeze mnie na deskach szeroko pojętego Teatru Starego. Szeroko, bo wliczyłam w to wszystkie sceny, którymi zarządza pan dyrektor Klata. Jakie to sztuki, ano "Bitwa warszawska 1920", "Król Ubu", "Stara Kobieta Wysiaduje", można by dorzucić do tego "Pawia Królowej".
Jest sporo spektakli, które pominęłam swoją obecnością i dodam, że nie wiem czy powinnam z tego powodu rozpaczać.
Nie czułam się komfortowo na tych przedstawieniach. Wszystkie narażały na próbę moje poczucie godności, obyczajności i patriotyzmu. Szargały narodową dumę i tożsamość. Wszystkie osiągnęły swój cel - nie pozostawiły mnie obojętną.
Gdy zaczęłam pisać, w tle rozważań zabrzmiała mi piosenka, pieśń Jacka Kaczmarskiego - A mury runą, runą, runą...
Coraz częściej używa się sformułowania społeczeństwa post chrześcijańskie. Pojęcie, które zaczyna ogarniać coraz szersze terytoria. Zastanawiam się na ile mój odbiór sztuk firmowanych i reżysrowanych przez pana Klatę był słuszny. Może to, co jeszcze tkwi we mnie z dawnej epoki, co budowało moją tożsamość społeczną i narodową runie niebawem, już kruszeje, tylko ja tego nie widzę, a pan Klata, artysta, wizjoner, zobaczył i wychodzi przed szereg. Może to on jest tym dzieckiem z bajki Andersena i krzyczy - król jest nagi. Póki co nie jestem gotowa na szczerość rodem z Andersena, ale po głębszym namyśle wyczuwam, ku własnemu zaskoczeniu, oznaki gotowości do odbierania sztuk z Teatru Starego, czyżby zwiastun Nowego.



https://truml.com


print