Yaro


przemyślenia


strzępy nadziei rozsypane na placu
w parku
liście jak listy w przeciągu między ławkami a pokojem
na drodze leży pet jeszcze ciepły podnosi jakiś gość
z iskrą w oku nie wytrzymał bez nałogu
 
w szarym płaszczu mój kolor ulubiony
przez dzień omijam latarnie jak ludzi
betonowe słupy przyklejone obwieszczenia
słabe światło w duszy każdemu trzeba 
nie wystarczy zupa ni kawałek chleba
głód zazdrości pcha naprzód 
chore myśli marzenia telefon na wypasie
auto wstawki drzewa w automacie masa kucy
 
tak nie wiele pragnę kilka słów modlitwy gryza chleba 
kropla wody czystej pościeli złożyć kości zbolałe 
po dniu chodzenia dotkliwej obserwacji



https://truml.com


print