Slawrys


zadyszka listopadowa


próba złapania oddechu 
kończy się, już po nocy letniej 
 
przymrozki przygruntowe 
nie są wstanie przykuć do ziemi
uczuć i tych myśli 
 
podniesione z kolan chodzą
zbierają ślady tego co warte 
przetrwania kolejnego sezonu 
 
i kopią te liście idąc bezmyślnie 
to nic że upadłe, i trącą pleśnią
i kolory już całkiem nieważne 
może użyźnią czas przyszły  



https://truml.com


print