Jacek Sojan


szlak twojego imienia


biegnijcie za mną słońce kusi
w uśmiechu waszym niech bezwstydna nagość
zamieszka w lasach
krew malin i poziomek niech spływa do ust

trwa wiewiórcza radość na gałęziach buków
przejrzysty cień świerków będzie ci sukienką
którą nagle zmienisz na moje patrzenie

z oddechów głębokich jak artezyjskie studnie
rozkłada się milczenie na krzakach leszczyny 
i na macierzankach

dotyk chabrów górskich rodzi gęsią skórkę
na piersiach całowanych przez głóg przez kalinę

godzina ekstazy zamienia w przyczynę
istnienie gór strumieni i zielonych dolin

wodospad nas porywa do chrztu miłosnego
jesteśmy kamieniami co tworzą z gór górę

zostawiliśmy siebie w prześwietlonej kliszy
skał i burzowego popołudnia w jodłach



https://truml.com


print