Mirka Szychowiak


Spirala


Kręci się w głowie, w białej sukience, kręci się karuzela

Dni wyrwane z rąk, przybywa długich nocy.
Leży we krwi i boi się, że wypływa z niej ostatni
raz. Jeszcze znajoma płeć wsiąka w białe płótno.
Patrzy zdziwiona na tę jatkę, dotykając plam.

Z której rany do mnie płyniesz, że nie boli?

Przerosło cię niemal wszystko: puls zwalnia
tempo, oczy wolą ciemność, ręce spokój.
Nie ma ran i nie czuć bólu – skąd ten zapach
palonego ciała? W powietrzu czerwone iskry.

Nie myśl o tym, co wybrać.
Wejdź między drzewa i czekaj.



https://truml.com


print