Emma B.


pies przewodnik


Siedzą sobie w trójkącie, ona, Aleksander i butelka. Długo się buntowała, że ta trzecia jest ważniejsza ode niej, aż sobie przypomniała swojego psa, Pucek miał na imię. Córka przyniosła go na próbę do domu, chyba z działek. Przyjażniła się wtedy z szaloną Jolką. Z tą Jolką jeżdziły na rowerze, okradały działki, jednym słowe realizowała plan protestu przeciwko mieszczańskiemu sposobowi życia. Jolka nie protestowała, bo taka była szalona z natury, ale córka nie wiedziała co ze sobą zrobić w nudnym szkolnym środowisku, więc ta Jolka spadła jej jak z nieba, a filozofię to dorobiła chyba później. Oczywiście po powrocie do domu nie wzdragała się przeciw korzyściom wynikłym z pracy starych mieszczan i szeroką ręką korzystała z pełnej lodówki i inych dobrodziejstw płynących z posiadania kont. Wracając do Pucka. Tak się złożyło i proszę bez komentarzy, że w rodzinie 2+2 pojawiło się nowe życie. Nowe życie wywróciło stare życie do góry nogami. Nowe życie było dużo, dużo młodsze od pozostałych, a że było żeńskie, to zagrażało pozycji żeńskiego potomstwa przede wszystkim, czyli córce. Okazało się że zagrażało również psu. Dotąd to on był przedmiotem troski, karmiony, dopieszczony, wyspacerowany, a tu zamieszanie przy koszu z nowym domownikiem.
W domu był taki wiklinowy kosz, w którym higienicznie hodowało się kolejne maleństwa, a gdy wydawało się, że finito, maleństw nie będzie, to właśnie Pucek odziedziczył wspaniałe spanie. Maleństwo w salonie, każdy ciumcium-drumcium nad nim się rozczula, a Pucek w odstawce. Demonstracyjnie leży w korytarzu przy drzwiach wejściowych, traci apetyt, chudnie. Zainteresowanie maleństwem constans, Pucek jakby zapomniany. I tu dochodzi do głosu niebywała psia inteligencja. Jak wy mnie tak, to ja tak. Budzi się rano i co widzi, obrażone zwierzę leży pod koszem maleństwa, bo trzeba wiedzieć, że kosz był ustawiony na wysokim stelażu, też wiklinowym i czeka. Pochyla się nad maleństwem i ćwierku-ćwierku, gadu-gadu, za chwilę spostrzega psie spojrzenie, więc głasku-głasku. Pies łapki do góry szczęśliwy, że odzyskał zainteresowanie. Siedzą sobie przy stole ona, Aleksander i butelka i rozmyśla, że szkoda, że tak późno zrozumiała psią mądrość. On wiedział, że maleństwo pozostanie, ona, że ta trzecia też i nic nie zmieni przeznaczenia, trzeba się wpasować.



https://truml.com


print