Krzysztof Lisiecki


Jak trudno


Juz ranek sen odchodzi z jawą ulatuje
oczy otwieram i widzę czego oczekuję
od tego dnia nowego - co on mi przyniesie
czy pięknym, radosnym będzie
czy może jak w lesie błądził będę
spokojnej nie zaznam godziny

Z nocą się rozstać pora
i żadnej przyczyny nie znajdę
by tak się nie stało
jeszcze jedno spojrzenie
ciągle będzie mało

Spoglądam i widzę ciebie obok siebie śpiącą
dlaczego wstać się nie wstydzę
pocieszam się żądzą 
obowiązek mnie wzywa dla tego byś mogła
spać spokojnie gdy wstaję by twa dusza dobra
koiła moje zmysły teraz o poranku
kiedy z domu wychodzę
i na stopniach ganku myślami jestem przy tobie
na bok poszły żądze
teraz czas iść do zajęć zarobić pieniądze

Śpij snem spokojnym kochanie
gdy wychodzę rankiem
jak wrócę daj mi wiarę
czekaj mnie przed gankiem

O dom dbasz - czekasz na mnie
taka twoja praca
dla mnie to bardzo wiele
bo mam dokąd wracać.

                          K.eL.



https://truml.com


print