Presumpcja


Kap-kap rysy (śnię)


tak żal piersi
skomlących szczeniąt
uniesionych w oczekiwaniu
na głaskanie 
 
smutno kiedy skóra
przygotowana na wysoki połysk
odłogiem
a włosy wyczesane
miękkością snów
 
wstyd za natrętne łzy 
szuuuur po kryjomu  
umykające przed packą na muchy
 
tej dziwnej wiosny
nawet odwrócona
poprzez nadąsaną ciemność  
sięgam po ciebie jak niedźwiedź
do plastra miodu



https://truml.com


print