Nevly


całaty


madame sens gene
w perspektywie związków poziomych
pozostajesz po ukosie
na równoważni pochylony nad pamiętnikiem
zapisuję resztki krzywych wspomnień

na szali postawiłem wiele
zderzając oczy twarzą w twarz ze słońcem
kilka promieni uszczknąłem dla nas
w powiekach mrużonych bo tak lepiej
pozostawiając sens światła w tunelu

jeszcze tylko zaciągnę się dymem
potem spalę kilka mostów
pełnych tęczy o twarzy dziecka
zapisanej nocami
malowanymi niekolorową kredką

odpowiesz mi tak kochanie
mogliśmy wiele lecz wszystko popsułeś
przyszłość wyssaną z palca który był bogiem
i jeszcze kilka innych pragnień

teraz w aspekcie czasu
wyginam jutro w chińskie osiem
rozpamiętując studnie bez dna
kiedy byłaś mi wodą pełną przebudzeń

piekło niebo madame sens gene
w dom ubrana poza światem
słowami przesianymi niczym piach
a krew się leje a krew się broczy
wyglądasz z goła inaczej

pozwól odpocznę absurdalnie
bez ciebie źle z tobą jeszcze gorzej
wiatru w polu uczę się na pamięć
kiedy pachniesz jak zwykle

piękna



https://truml.com


print