rafa grabiec


kłucie



w grobie miasta wyciągnięte ulice przed
skrzyżowaniem wiją się promienie tęczy

kiedy dochodzą cię klaksony aniołów
wsiąkasz w zebrę i idziesz koleiną piekła
w ciele pomarszczonych pragnień i nie napisanych wierszy

matka być może nastawia pranie
ojciec gasi papierosa
Bug wsiąka w Drohiczyn

nim cię zawiodę poczujesz kłucie żeber
cierpieć to nic innego jak oddychać
więc nie myśl o mnie inaczej niż przez lustro jutra

gdybym mógł rozprostować skrzydła
nad trzecim piętrem zamieszkałyby akrofobie
i skrócilibyśmy drogę
stąd do ran



https://truml.com


print