Yaro


w drzwiach


otworzyłem na oścież serce
stałaś
półnaga bosa w drzwiach
chwyciłem
 za twoje zimne dłonie
by je ogrzać płomieniem miłości

przytuliłem cię i pocałunkiem spłoszyłem motyle

uciekłaś
przed ciemną nocą
samotność jak rak drąży
cichy szept wypełnił pokój
teraz
 śpij nie grozi ci nic
co mogło by wzbudzić strach



https://truml.com


print