erica


Antonio Vivaldi: La Primavera (Concerto in Mi maggiore)


Nie zważając
na marca chłodną niechęć
wierzby
zakładają zwiewną żółć
w bladą wnikającą zieleń

W futerałach kory się kręcą
altówki balsamicznych
topól
kołaczącym dzięcioła terkotem
puka do nich dziewczęce słońce

Postawy wyczekujące
wytworne przybierają
wiązy
polerują lśniące igły
jantarowe i żywiczne sosny

Aloesem i mirrą i nardem
skropiły oblały się
brzozy
suszą do wiatru trawiaste perkale
wzbierające chlorofilem darnie

Zaspane przelicza minuty
wiosną odurzone późne
popołudnie
huśta kampanilą na Anioł Pański
campanaro radosny - Antonio Vivaldi

LARGO

Ametyst fiołek akwamaryna kryształ
brzęcząc dźwięczy
powietrza weneckie okno
Ponieważ oto
wyciął ligawkę z iwy
Vivaldi niczym światło skupiony

potrąca o strunę nieba
o wikliną obsadzony
przestwór do bólu przeźroczysty -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Ucichła fujarka
na pięcie wykręca się wieczór
słowik krtań płucze rosą
Ponieważ oto
na księżyca komendę
jak werble niosą się przytłumione

żab wodnych chóry
z miłości nieprzytomnych
namiętnością rozkojarzonych

ALLEGRO

Na nią zawsze się czeka
a kiedy wreszcie przyjdzie
trzeba się z babą przemęczyć

Kapryśna
nieobliczalna
nieprzewidywalna wnuczka Marzanny
Jaśnie Wielmożna -
La Primavera

Wysiewa szron rozlewa powódź
skorupi suszą ogniem przepala
banię rozbija z pogodą

Jedynie od przypadku
jaskółką wpada do pięciolinii
zakochanego w niej bez pamięci
Antonia Vivaldiego

2001



https://truml.com


print