mała_czarna


zamiast wiersza...



Przy zwalonym pniu stał Korrigan i z ciekawością obserwował dziewczynę wyłaniającą się z mgły. Miała na sobie obszarpaną sukienkę oblepioną błotem. Splątane brudem włosy tańczyły unoszone podmuchami lodowatego wiatru, wiejącego od strony oceanu, pomimo, że nie dawały wrażenia lekkości. Była przerażająco chuda. W oczach nie miała strachu, raczej zmęczenie. Mały duszek, którego od rana nie opuszczał psotny nastrój nie ruszył się z miejsca. Czuł, że to nie jest zwykła ludzka istota...

Nagle dziewczyna przystanęła i zaczęła rozglądać się na boki, jakby czuła, że ktoś ją obserwuje. Zmrużyła oczy. Z jej twarzy natychmiast zniknęło wrażenie zmęczenia, a zastąpiła je srogość. Korrigan przestał oddychać. Irracjonalny strach wkradł się w jego małe serce.
- Wyjdź! Natychmiast się pokaż!
Głos kobiety był cichy, ale stanowczy.  Duszek skulił się w sobie. Wyczłapał powoli z kryjówki.

- Coś ty za jeden?
- Przychodzi nie wiadomo skąd i jeszcze się pyta - powiedział do siebie bretoński stworek, w którym z sekundy na sekundę narastał bunt.
- Nie mamrocz, tylko gadaj mi tu, co to za wyspa i kim jesteś u licha, bo jak nie to zmienię cię w żabę!? - wycedziła dziewczyna.
- To zmieniaj. Wtedy na pewno niczego się nie dowiesz! - fuknął na nią obrażony.

Mierzyli się wzrokiem dłuższą chwilę. Nagle brudna istota upadła na ziemię. Korrigan podbiegł do niej instynktownie. Gdy upewnił się, że oddycha zaczął biegać w koło niej próbując ją ocucić. Dziewczyna nie otwierała oczu. Wyczerpana podróżą nie miała sił nawet na tak niewielki wysiłek. Głód także zrobił swoje. Z oddali dochodziły do niej sarkania małego gnoma.
- I niby taka groźna, a tu o! Leży. I co ja mam teraz zrobić?



https://truml.com


print