cieslik lucyna


Natrętni goście


nic się nie chce czemu tak
pies do wyjścia daje znak
chce na spacer prosi panią
a w mej głowie znów to samo

myśli drwiące niepojęte
jak bezdroża ścieżki kręte
jest ich dużo coraz więcej
i ściskają jak obręcze

niczym wbite ostre gwoździe
w moją skroń walą jak moździerz
przepychają jedna z drugą
noc przynoszą ciężką długą

sen odleciał spania brak
a ja myślę czemu tak
w głowie mej wybrały lokum
słyszę je na każdym kroku

odpędzam jak wstrętne osy
trudno takie myśli znosić
pies nie wyszedł ze mną dziś
tak mi ciężko a Ty śpisz.

L.Mróz-Cieślik



https://truml.com


print