Istar


dotyk przez słowo


całował nieśpiesznie, 
omdlałą wziął w ramiona,
między barki jak wiosła,

nie bałam się płynąć 

to zawrót głowy 
nie choroba, rzeka 
we mnie, rozkosz
silniejsza od miłości
gdy zbliżył usta
ciepłe, wilgotne jak
po letnim dreszczu

bliżej, coraz bliżej siebie,
mocniej, coraz mocniej
we mnie


jestem trawą, nie lustrem
chociaż tylko niebo widzę,
to prawda



https://truml.com


print