Bazyliszek


Poranne spacery


kiedy słońce otwiera ślepia
czerwienią zawstydzonej dziewicy
pytasz o sens życia
 
gdy właśnie skrzydlate
powoli lecz głośno
wraz z wiernymi dzwonami
 
ludzi jest tak wiele
mali duzi czarni biali
żółci i czerwoni
rozszerz źrenice
na pink
 
krucze włosy i szatynki
sztuczne blondynki
i nawet rude
 
tak jak rydze
czasami spotkane
gdy masz tylko
oczy otwarte
 
potknąłem się o przeszłość
mając zawsze psy
kocie śpiewy
końskie oczy
 
łatwo zamknąć szafy
z hukiem szuflady
śmieci na śmietnisku
 
lecz na końcu drogi
no nie umiem no nie
 
z serca
ich opróżnić



https://truml.com


print