Marcin Kowalik


„kiedy wieczór gaśnie”


We snach czyhają demony, wpełzają do mózgu
i wyżerają z niego resztki przyzwoitości.

Stoimy nadzy na szczycie najwyższej góry
spoglądamy w niebo przez oszronione oczodoły.

Trwa walka o przetrwanie. Kto przy zdrowych zmysłach
ośmieliłby się czytać pomiędzy wierszami.

Trwoga ogarnia świat, próżnia wypala stygmaty
na dłoniach zmęczonych od chwytania kołdry.


Jesteśmy uchodźcami z raju, dawno już zaczęliśmy
wchłaniać zapachy strąconych aniołów.



https://truml.com


print