Istar


dzień matki


zawsze wiedziałam, że bajka musi mieć dobre zakończenie.
książka tajemnicę a wiersz puentę. wnuki przyniosły ze szkoły
ideologię, nie pachnie świerkiem. karp nagle stał się świętym, 
prezenty już nie bibeloty - bez iskry, bo wiadomo jakie.

na targu wybieram kilka gałązek. wieczór. nie widać złoczyńcy,
jak przemycam do domu. rozkładam wdzięcznie, w anielski włos
wplatam dzikie jarzęby. pod łóżkiem kilka par bamboszy. 
w rok nie wychodzę pary, a już pewnie czeka następna.
uśmiecham się do nich jak żywych. samotność świąt
nie nudzi na starość. i tylko te kapcie co je dorzucą do życzeń,
obłożone w kolorowy papier z kokardą. po nich i po mnie zostaną.
jak nowe.

żal. nie ma żalu. wspomnienia.



https://truml.com


print