Greg Essential


Nasze sekretne orgie


I
podpal mi crackiem raz jeszcze mózg,
aż poczuję, żeś dla mnie żywym i obecnym Bogiem
choć okrutnym i zapalczywym - 
jak wtedy, gdy paliłem w Ameryce
z tym gościem, co chwalił się
że siedział za napad na bank
 
II
bądź dla mnie tak litościwa
jak murzyński diler
podpierający ściany w najpodlejszej knajpie
gdzie karaluchy biegają po barze
świeci się czerwono
neonowa reklama Budweisera
a wszyscy naćpani kołyszą się
w rytm szklistych i nieobecnych oczu -  
i ten ostatni raz daj mi, błagam
woreczek koki
za mojego kutasa
 
III
nakręć mnie błagam
raz jeszcze
jak wtedy w Londynie
gdy żarłem garściami piguły ecstasy
zatapiając tankowiec tęsknoty 
kolejnymi torpedami piwa 
nie jedząc i nie śpiąc trzy dni
 
IV
tak, daj mi znowu ekstazę
bym miał siłę wstać
z przepoconej pościeli
na której zostawiłaś odbity ślad
mokrego ciała
święty całun bogini-zbawicielki
 
V
miłosiernie nabij mi lufę
marokańskim haszem
bądź mi przystojnym Arabem
co z łagodnym spojrzeniem
przykłada do gardła ostry długi nóż
i każ się zerżnąć od tyłu
 
VI
zlituj się
nad trzęsącymi się dłońmi
bo szukam twoich piersi  
rozbieganym spojrzeniem
bo nie widzę w szafie żadnej sukienki
przećpanym nosem którym rano smarkam krwią
bo nie czuję zapachu tych perfum
 
daj się ostatni raz sztachnąć
wonią twoich rozchylonych ud
 
zapal mi fajkę wodną z ganją
aż znowu zacznę się uśmiechać
bądź moim guru w świątyni boga Sziwy
i zniszcz mnie mój wszechświat
a potem zmartwychwstań mnie
i stwórz mnie nowego
 
 
VII
niech każde twoje słowo
ciałem się wreszcie stanie
i włóż mi pod język
hostię LSD
bym napisał ikonę twojej twarzy
w złotej aureoli
rozmawiał językiem migowym
z twoim językiem
poczuł lśnienie naszych połączonych
wibrujących neuronów
żebym mógł ze smakiem
zjeść szminkę z rozchylonych ust
usłyszał kolor twoich włosów
które upadły z trzaskiem na podłogę
łazienki, gdy czesałaś się
przed lustrem
 
   
VIII
wysłuchaj cierpliwie
mojego pijanego bełkotu
że nie mogę bez ciebie
 
a potem polej mi na koniec
ciepłą najpodlejszą przemycaną wódkę
żebyś stanęła mi w gardle
przepaliła krtań
wycisnęła łzy
i uderzyła w skroń
aż upadnę pod barem



https://truml.com


print