ewa s.leszczyńska


BRZOZA


Nad ruczajem
rosła samotna brzoza,
oczekując znużonego wędrowca.

Gałęziami
targał nadbrzeżny wiatr,
zmurszałej korze przybywało lat.

Zielone liście
żółkły od słonecznych promieni,
opadały z niespełnionymi marzeniami.

Korzenie
drążyły korytarze istnienia,
nadając odwiecznego życia sensu.

Gniazda
wplecione w wiotkie gałęzie,
do powrotu zapraszały szeptem.



https://truml.com


print