Towarzysz ze strefy Ciszy


rozmowy moje (1)


mój rozmowca często znikał
bardzo dziwna to praktyka
lecz gdy wracał zegar tykał
wolniej ciut

mało słuchał dużo mówił
twarzą dwustuletnich żółwi
które cieniem własnej zguby
karmią głód

z pasją sny mi opowiadał
czy zaleta to czy wada
spadek dziada i pradziada
trójcy cień

a na imię miewał kamień
brzmiało to jakby niepamięć
obnażała swoje znamię
strasząc dzień

czasem pytał mnie o ludzi
których ja nie śmiałem budzić
jakby bojąc sie że wróci
jego czas

wtedy snuł przyszłości plany
z tłem już bardzo mglisto zlany
jego znicza czasu dany
płomień gasł

nie słyszałem go już dawno
lecz słów jego rzeką spławną
tnie doliny w lesnej głuszy

lecz wiem- wróci niczym dżinn
gdy pod drzewem dawnych win
serce darni ktoś poruszy



https://truml.com


print