Wojciech Jacek Pelc


mleko i para pod nosem


to były czasy! jeździłeś do stolic
wybudowanych na wolnym powietrzu, do Tennessee,
kruszyłeś maski z wapienia i atramentu.
twoje wiersze jak nietoperze
 
nie musiały nikogo uchwycić, stopy
nie zostawiały śladów w marmurze.
i tak lekko, bez żadnego wysiłku, bez włożonej
pracy i wyciskanej siódemki
 
płynąłeś zawsze do wyznaczonego.
sam, sobie...
 
jakby po niewidzialnych szynach,
a tramwaj, który nigdy nie został nazwany
zatrzymywał się
tylko na twoim przystanku. na pożądanie.



Żuławka Sztumska - styczeń 2013



https://truml.com


print