Yaro


skończył się czas


strach ubrany w stare łachy
dręczy
zabiera uśmiechy

dreszcze pokrywają duszę
serce kołacze o pomoc

zewsząd smród
przenika do łzawych oczodołów

spalone nadzieje nabierają barw ciemnych
w ustach sucho
woda smakuje goryczą

zimne dłonie nie chcą więcej
nabrzmiały opuchnięty brzuch
wypchany jak wór z demonami wieku

pieśni zza grobów zgnilizna
na głowach popiół
za późno
nie zawrócisz kijem

dobry czas minął
dobry człowiek zginął

skończył się dzień
szary prochowiec
trzymał w dłoniach



https://truml.com


print