Presumpcja


Moje


Chodź, pokażę Ci jak to wygląda. Musimy zejść niżej, głębiej pod wytartą dębinę, kamiennym korytarzem moich (nie)pokojów. Nie, nie pytaj dlaczego ściany są wilgotne, nie możesz pytać jeśli nie chcesz, żeby nas zatopiło. Wiem, że się boisz, ja też. U mnie jest tak niepewnie, ściany popękane od ciągłych wstrząsów, a podłoga, choć znana od urodzenia, pełna rozpadlin i przepaści. Sama nie wiem jak to wszystko się tutaj mieści, ale ściany często się przesuwają, pokoje kurczą i rozszerzają. Stąd te tabletki, na kontrolę, żeby się całkiem nie zagubić.
Mówisz, że muszę uważać? To Ty uważaj, jesteś u mnie. Naprawdę tutaj jesteś!
To już ostatni przedsionek, straszne przeciągi, zwłaszcza w jasne księżycowe noce. Pytasz skąd pomimo głębokości, tyle tu światła? To płomień, nikt nie potrafił go zgasić, wielu próbowało, to nie byli źli ludzie, raczej bezmyślni. A czy Ty przemyślałeś przyjście tutaj? Pytam bo wiem jak to jest, w takie miejsca przyciąga ciekawość, a kiedy już się ją zaspokoi, trzaśnięcie bez słowa. A to boli, tak bardzo boli...
Podoba Ci się moja spiżarnia? Nazwałam ją Duszką, ale może powinnam Pamięcią, nie wiem, wciąż nad tym myślę, mam problemy z wyborami. Wydaje Ci się to zabawne? Mówisz, że jestem jak mała dziewczynka, a ja myślę, że osioł ze mnie, ten co mu do żłoba dano.
Tam na półkach masz wspomnienia, dużo ich. Te zakurzone, które oglądasz z takim przejęciem to spacery z moim dziadkiem, miałam wtedy osiem lat. Pokazał mi ścieżki wyznaczone przez przeszłość. Bóg wisiał nad nami, dziwiłam się, że interesuje się kimś tak małym jak ja.  Naprawdę Cię to ciekawi? No dobrze, opowiedz to sobie, wystarczy, że zdmuchniesz kurz. Chcesz? Pokażę Ci te nowsze. O tutaj, w tym małym słoiku schowałam nasze pierwsze spotkanie, ładne, prawda? Tak, świeci. Pamiętasz jaka wtedy była piękna pogoda? A że ciepły, to normalne, przecież takie były nasze dłonie, dotyk, słowa, a słowa też mają swoją temperaturę.
Obok wiklinowy koszyk, powąchaj, to mieszanka jeżyn, trawy rozgrzanej latem, i zapachu Twojej skóry, tak, to też, nasze wspomnienie.
A tego nie ruszaj! Na razie. Wiem, że wygląda jak szampan, ale jeszcze za wcześnie na odkorkowanie, niech bąbelki sobie śpią. Już czuję ich łaskoczące buzowanie, drażnią, tworzą napięcie, które napędziłoby elektrownię. Śmiejesz się, a one prowokują, kuszą...
 
Jak nagle pociemniało, czy to już noc? Słyszysz dźwięk? Nie bądź niemądry, to nie tam-tamy! Tak bije moje serce odkąd je odwiedziłeś. Czemu tak bardzo Cie to przeraża? Za mocno...taka wada nabyta. Już musisz iść?  Mam jedną prośbę, kiedy będziesz wychodził, nie gaś światła, a co do bałaganu, nie przejmuj się, tego się nie da uniknąć, zawsze zostaje. Myślałeś, że można przejść przez czyjeś serce i nic w nim nie zmienić?



https://truml.com


print