Ferdynand Głodzik


Szczebrzeszyn



(Według Juliana Tuwima "Tomaszów")

 
 
A może byśmy tak najmilsza,
wpadli na dzień do Szczebrzeszyna,
może tam ciągle brzmieniem chrząszcza,
na wietrze szumi wątła trzcina?
 
Ten pomnik chrząszcza w centrum miasta,
co położone jest nad Wieprzem,
tam gdzie siermiężność szeptem szasta,
a ciszą szumi przaśna przestrzeń.
 
Więc może byśmy tak najmilsza,
wpadli na dzień do Szczebrzeszyna,
może tam ciągle brzmieniem chrząszcza,
na wietrze szumi wątła trzcina?
 
Wciąż słyszę poszum wątłej trzciny,
z którego wręcz Szczebrzeszyn słynie,
a ty się przestań na mnie dąsać,
lepiej mi zgrzewkę puszek przynieś!
 
Zdarzały się dziejowe burze,
wiał wiatr historii w Szczebrzeszynie,
kruszeją cegły w starym murze,
a Wieprz jak zawsze sobie płynie.
 
Chrząszcz przetrwał wichry,  brzmi jak dawniej
i niezłamana szumi trzcina,
więc może byśmy tak najmilsza,
wpadli na dzień do Szczebrzeszyna.
 
Jeszcze mi w uszach szum ten chrzęści
i nutka chrząszcza cicho brzdąka,
porozkładałem już na części
przemiłe nutki po wszech kątach.
 
I wyjechałem zostawiłem
brzmienia spisane w gruby zeszyt,
lecz przypomnienie sercu miłe,
i wszechpotężny dreszcz mnie przeszył!
 
A może byśmy tak najmilsza,
wpadli na dzień do Szczebrzeszyna,
może tam ciągle brzmieniem chrząszcza,
na wietrze szumi wątła trzcina?
 
Tam trzmiel nie brzęczy i nie kąsa,
choć zgrzewka puszek z nóg mnie ścina,
grzęźniemy wspólnie w chaszczy gąszczach,
a w uszach szumi wątła trzcina.



https://truml.com


print